Ja w tym przypadku jestem tradycjonalistką - lubię przewracać kartki, słyszeć ich szelest i czuć zapach papieru, zwłaszcza takiej nowej książki.
Postanowiłam więc, uszyć sobie uniwersalny (ale do pewnego stopnia) ochraniacz na książki. Wykorzystałam do tego ścinki filcu. Jako podstawę okładki użyłam czarnego filcu o grubości 4mm, ozdoby są przyszyte z cienkich (0,5mm) różnokolorowych arkuszów.
Powycinałam większe i mniejsze domki w różnych (raczej niecodziennych jak na domki) kolorach. Na czarnym niebie jest księżyc, a w domach są zaświecone okna. W tle widać wzgórza. Temat banalny, ale dobrze mi się komponował i łatwo było poprzyszywać elementy...
Okładka dostała też magnetyczne zapięcie oraz wysuwany pasek, tak żebym mogła wkładać w nią książki o różnej grubości. W środku są szerokie zakładki także dla różnych rozmiarów "czytadeł" (mniejsze będą w środku, ale nie wypadną).
Wewnątrz znalazła się także zakładka z zielonej tasiemki - przyszyta, żeby ją stale nie gubić...
Okładkę od razu przetestowałam - sprawdza się dobrze - może tylko te kudełki moich kotów, które przyczepiają się do filcu trochę przeszkadzają... ale ogólnie jest OK.
P.S Wzorem córki postanowiłam także trochę uprościć przeglądanie bloga i wprowadzić zawijanie tekstu... wiec teraz proszę wszystkich, którzy chcą zobaczyć cały post o kliknięcie na "CZYTAJ WIĘCEJ".
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz