Zrobiłam więc przegląd swojej szkatułki z biżuterią i znalazłam zapomniany, dosyć solidny srebrny łańcuszek. Był trochę za długi, więc go skróciłam i zabrałam się do pracy. W ruch poszła igła i solidne nici (grubszy kordonek). Koraliki mają ok. 4,5 mm. Leżały w pudełku dość długo - są nierówne i nie nadają się do wykorzystania w sznurach koralikowo- szydełkowych. Ale w tym naszyjniku prezentują się dobrze.
Najpierw chciałam zrobić 3 rządki, ale naszyjnik wydawał się jakiś taki lichy i niedokończony, wiec powstawały następne i następne rządki.Gdyby nie zabrakło mi koralików w odpowiednich kolorach, to pewnie byłoby ich jeszcze więcej...
Sam naszyjnik nie jest ciężki, ale "czuć" go na szyi - czyli tak jak lubię.Jest miękki, jak na zrobiony z koralików - może dlatego, że kolejne rządki są doczepiane do poprzednich.Właściwie doszywane (nitki są zresztą widoczne) a przez to, że ustawiły się w równych rządkach, to efekt skojarzył mi się z naszyjnikami ze starożytnego Egiptu...
Dobrze prezentuje się do sweterków i koszulek z większym dekoltem, ale na cienkim golfie też wygląda ciekawie...
Ten komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńW sumie tylu naszyjników jeszcze sama nie próbowałam zakładać ale jak widzę to całkiem sympatycznie to wygląda. Tym bardziej, że mam sporo różnych elementów od https://pl.silvexcraft.eu/ i mogę bez problemu zrobić coś własnoręcznie.
OdpowiedzUsuń