Tak więc pooglądałam kilka tutoriali o modelinie (na You Tube jest ich bez liku i na Stylowych oczywiście!) i zabrałam się do dzieła. Trochę mi zajęło pomieszanie kolorów (a ponieważ kupiłam tylko podstawowe barwy i w dodatku nie dostałam czystej czerwieni - tylko odcień malinowy, to nieco się pomęczyłam). Korzystałam z modeliny Fimo - podobno jest dobra. Na razie nie mam doświadczenia i porównania z innymi, więc nie mogę sama ocenić.
Lepienie to czysta przyjemność, nawet małe elementy można wykonać, przyczepić i trzymają się - nie odpadają. Po wypaleniu kolory trochę pociemniały (muszę to uwzględnić w następnych pracach), ale nie zmieniły się tak, jak pamiętam z odległych lat szkolnych i modelin kupowanych w papierniczym!
Bransoletkę wykonałam z łańcuszka zapinanego na karabińczyk. Do niego za pomocą kółeczek doczepiałam modelinowe słodkości...
Pojawiły się wszystkie, noo... prawie - ulubione przekąski (najzdrowsza oczywiście jest mandarynka!!!). Są więc lody kawałek tortu, donut, babeczka, ciastka i czekoladka. Mają wielkość ok. 1-3 cm.
Jak już się rozkręciłam, to nie mogłam się oprzeć i nie spróbować zrobić czekoladek "Milka" (widziałam je gdzieś na jakiejś stronie). Zrobiłam najpierw formę z modeliny (najlepiej wykorzystać kolor najmniej potrzebny albo resztki, które zostały), czyli mocno schłodzoną kostkę czekolady odcisnęłam w kawałku masy i wypiekłam (oczywiście wcześniej delikatnie wyjęłam czekoladę). Z czekoladek powstały fajne ( i na szczęście lekkie) kolczyki...
Nie do końca jestem zadowolona z boków czekolady - muszę jeszcze nad tym popracować no i dobrać lepszy lakier, bo ten za bardzo się błyszczy...
Na koniec zrobiłam coś z innej beczki, czyli kartkę urodzinową - ponieważ bransoletka jest dodatkiem do urodzinowego prezentu, więc i kartka była konieczna.
W czasie wykonywania tej kartki, aż pachniało wiosną...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz