Najpierw rozkręciłam go na części, oprawę postarzyłam ( trochę świeczki, nieco spękań i farby w kolorze nijakim i już) a środek ozdobiłam koroną z szablonu (napisy już na nim były).
Brzegi tarczy zegara przyciemniłam patyną... dostało się także wskazówkom (bo za bardzo się odznaczały).
Drobnym papierem ściernym przetarłam krawędzie - tam gdzie była świeczka, uwidocznił się ciemnobrązowy podkład.
Teraz zegar sprawia wrażenie wiekowego i takiego "po przejściach", już nie przypomina jednego z wielu na sklepowej półce... I pięknie ozdabia ścianę w salonie.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz