Dosłownie w ostatniej chwili, zwłaszcza fotki - w samochodzie w drodze na przyjęcie.
Stąd ich nie najlepsza jakość.
Pudełka nie są identyczne - jedno mniejsze, przedzielone sześcioma przegródkami, drugie większe, ale tylko z czteroma podziałami w środku. Oba z przeszklonym wieczkiem...
Nie za bardzo podobają mi się pudełka z przeźroczystym wieczkiem, stąd trochę je pozmieniałam. Dwuskładnikowe medium do spękań oraz biała farba załatwiły sprawę. Piękny, kolorowy motyl ożywił tę część pudełka.
Na dole, na całej powierzchni, serwetka z napisami, pieczęciami, no i... motylami.
Zdecydowałam się na taki motyw z dwóch powodów - pudełko wcale nie musi być przeznaczone na herbatę oraz po prostu ta serwetka bardzo mi się podoba.
Na dole, na całej powierzchni, serwetka z napisami, pieczęciami, no i... motylami.
Zdecydowałam się na taki motyw z dwóch powodów - pudełko wcale nie musi być przeznaczone na herbatę oraz po prostu ta serwetka bardzo mi się podoba.
Drugie pudełko już bardziej tradycyjnie herbaciane. Na ściankach bocznych stare sztućce - na wieczku (potraktowanym podobnie jak w pierwszym pudełku) wszystko, co kojarzy się z piciem i przyrządzaniem herbaty.
Tradycyjnie solenizantki otrzymały także kartki, obie w podobnym stylu (chyba dlatego, że musiałam nacieszyć się nowymi wykrojnikami...). Trochę koronkowych serwetek, romantycznych kartoników, znaczków - i oczywiście piękna klatka z ptaszkiem, piórka i złote klucze. Tym razem ani jednego kwiatka...
Taki klimat kartek też bardzo mi się podoba, a właściwie nawet bardziej, niż taki przeładowany kwiatami...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz